Wywiad Prezesa „Społem" SDH „Central" w Łodzi dla „Polski – Dziennika Łódzkiego"
Pod koniec grudnia „Polska – Dziennik Łódzki" opublikował wywiad z Wiesławą Kołek – prezesem Zarządu „Społem" Spółdzielczych Domów Handlowych „Central" w Łodzi, pod tytułem: „Chciałabym, aby Central się rozwijał, ale może być o to bardzo trudno". Wywiad przeprowadziła redaktor Alicja Zboińska.
Poniżej publikujemy treść tego wywiadu.
W przyszłym roku Central będzie obchodził 44-lecie istnienia. Jak ocenia Pani ostatnie lata działalności?
Ostatnie dwa lata były dla nas bardzo trudne i to z kilku powodów: otaczającej nas konkurencji jak i trwającego przez dwa lata remontu trasy W-Z. Jak żadna inna firma byliśmy odcięci przez ten czas od klientów i to z każdej strony. Praktycznie pracowaliśmy na placu budowy. Dojazd samochodem był niemożliwy, początkowo mieliśmy też ogromne trudności z dostawami. Klienci mogą się do nas dostać tylko piechotą. To spowodowało, że część z tych, którzy cenią wygodę i poruszają się samochodami, zaczęła robić zakupy gdzie indziej. Po remoncie sytuacja się poprawiła, ale nie jest idealnie. Kierowcy jadący z Widzewa mają kłopot, by się do nas dostać. Skręt znajduje się bowiem przy Galerii Łódzkiej, a Central został pominięty. Nie jest nam łatwo skłonić klientów, by do nas wrócili, a walczymy o to dobrym zaopatrzeniem, jakością towaru oraz wysokim poziomem obsługi.
Jakie plany ma prezes Centralu na najbliższe lata?
Patrząc na sytuację społeczno-ekonomiczną oraz poczynania nowego rządu, ciężko jest planować. Chciałabym, by Central się rozwijał, ale jest to trudne. W przyszłym roku ma wejść w życie ustawa krajobrazowa, która zabroni wieszania reklam na budynkach handlowych. To będzie poważny ubytek finansowy naszej spółdzielni. W działalność mamy wpisany zarówno handel jak i wynajem powierzchni handlowych i reklamowych. Wpływy z powierzchni reklamowych stanowią 30 proc. naszych wpływów. Nie otrzymujemy żadnej pomocy z magistratu i choć ustawa krajobrazowa została zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego, to miejscy urzędnicy spieszą się, by te przepisy wprowadzić i egzekwować. Zagrożone są także firmy reklamowe, które zainwestowały w sprzęt, często spłacają go w ratach. Funkcjonowanie tych firm może stanąć pod znakiem zapytania. Dla nas będzie to też znacząca strata, reklamy na budynku znajdują się od dawna, a pieniądze z nich przeznaczamy m.in. na remonty elewacji.
A jak na funkcjonowaniu sklepu może się odbić tzw. podatek obrotowy, który chce wprowadzić rząd Prawa i Sprawiedliwości, a ma dotyczyć dużych sklepów?
Tym podatkiem miały być obłożone supermarkety, sieci zagraniczne, a okazuje się, że może dotyczyć także nas. Nie rozumiem dlaczego właśnie nas.
Od 43 lat płacimy wszystkie podatki, zarówno do magistratu jak i do urzędu skarbowego. Urząd miasta odnosi dzięki nam korzyści, nie pomaga nam natomiast. W trakcie remontu trasy W-Z prosiliśmy o częściowe umorzenie podatku od nieruchomości, gdyż nasze obroty drastycznie spadły, ale otrzymaliśmy odpowiedź odmowną. Jest nam przykro, że wspiera się handel z zagranicznym kapitałem, w tym czasie bowiem nowe centrum handlowe dostało 8 mln zł. Tymczasem Central to jedyny polski dom handlowy w całej aglomeracji łódzkiej. Trwają rozmowy dotyczące podatku obrotowego, zarząd Społem wystosował prośbę do rządzących o wyjaśnienia. Podkreślamy, że to przyczyni się do likwidacji niewielkich rodzimych sklepów. Obcy kapitał natomiast da sobie radę, mają zaplecze finansowe, dobrych prawników. Poza tym podatek obrotowy istniał już wcześniej, ale został zastąpiony podatkiem VAT.
W naszej sytuacji wprowadzenie tego obciążenia oznaczałoby duży uszczerbek finansowy. Gdyby w życie weszły obie ustawy: krajobrazowa i o podatku od handlu wielkopowierzchniowego, to zostalibyśmy postawieni w bardzo trudnej sytuacji. W ciągu ostatnich dwóch lat zwolniliśmy 15 osób, obecnie zatrudniamy 135 pracowników. Od stycznia wzrośnie też minimalne wynagrodzenie, a w Centralu nie ma umów śmieciowych, wszyscy pracują na podstawie umów o pracę. To dla nas kolejne obciążenie. Już poprzedni rok zamknęliśmy stratą finansową, co zdarzyło się po raz pierwszy w tak długiej historii firmy. W tym roku będzie podobnie. Życzyłabym sobie, by przyszły rok tak się nie skończył, ale biorąc pod uwagę proponowane ustawy, będzie o to trudno.
Central różni się od galerii handlowych. Kto zaopatruje się w tym domu handlowym?
Kupują u nas osoby w przedziale wiekowym 30-70 lat. Mamy wielu stałych klientów, ale brakuje wśród nich osób młodych. Młodzi wolą galerie handlowe. Nasza oferta jest więc skierowana do osób dorosłych, pań i panów. Stawiamy na produkty dobrej jakości, z niektórymi dostawcami współpracujemy od 43 lat. Cieszy nas, że wielu kupujących to stali klienci, jest też grono tych, którzy u nas kupowali, potem przestali, a teraz znów się tu zaopatrują. Niektórzy są mile zaskoczeni zmianami, jakie u nas zachodzą.
Jak obecnie można przyciągnąć kupujących do sklepu?
Tylko dobrym zaopatrzeniem, wysoką jakością, a także miłą i fachową obsługą. Zdaje to egzamin, w supermarketach jest znacznie mniej pracowników obsługi, klienci nie mogą więc liczyć na fachowe porady, tymczasem u nas klient otrzymuje pełne informacje od momentu wejścia na stoisko.
Jak Central zamierza konkurować z galeriami handlowymi? Jest to w ogóle możliwe?
One mają zupełnie inną ofertę, głównie skierowaną do młodego klienta. Galerie handlowe są w dużo korzystniejszej sytuacji od nas. My prowadzimy własną działalność, sami sprzedajemy, podnajmujemy tylko część powierzchni. Tymczasem centra handlowe, duże galerie żyją z czynszu, który płacą najemcy. Oni mają tylko zyski, a my natomiast ponosimy koszty i to niemałe. Mimo wszystko podchodzę do przyszłości dość optymistycznie, mam nadzieję, że klienci nas nie zostawią, przyjdą na zakupy, a my obsłużmy ich najlepiej jak potrafimy.
Duże sieci sklepów - zarówno markety, jak i odzieżowe oraz obuwnicze - coraz częściej decydują się na sprzedaż w internecie. Może Central także powinien nieco się unowocześnić i także zdecydować na taki krok?
Będziemy to rozważać, ale wnioski jakie płyną z naszych wcześniejszych doświadczeń w tym zakresie nie nastrajają nas optymistycznie. W 2000 r. wprowadziliśmy sprzedaż na zamówienie: klient dzwonił i zamawiał towar, który był następnie dostarczany przez kierowcę. Niestety, zamówienia były sporadyczne i wycofaliśmy się z tego.
Obecnie się nad tym zastanawiamy, choć przez internet – jak wynika z badań – kupują głównie ludzie młodzi, a nasza oferta jest skierowana do bardziej dojrzałego klienta. Przez internet moglibyśmy np. sprzedawać podręczniki, mamy takie stoisko w Centralu, ale z nimi także wiążą się problemy. To nauczyciele ustalają, z jakich książek uczniowie mają korzystać, co powoduje, że ciężko jest nam wcześniej wybrać książki, które się sprzedadzą. Mamy więc dużo zapasów, a to nie przekłada się na obrót. Lepszym wyjściem byłoby, gdyby podręczniki były wybierane centralnie, np. przez ministerstwo. Wówczas nie mielibyśmy obaw, że kupimy te książki, których nikt nie będzie kupował.
Klienci od lat czekają na powrót neonu, który przedstawiał ubierającą się parę na Centralu. Doczekają się?
Bardzo byśmy chcieli, by wrócił przynajmniej jeden z dwóch neonów, które zdobiły elewację. Złożyliśmy zapytanie i otrzymaliśmy wycenę, która wynosi 60 tys. zł za parę. To całkowity koszt zrobienia konstrukcji, a neon miałoby tworzyć światło ledowe. Biorąc jednak pod uwagę naszą trudną sytuacje finansową i ustawy, które maja wejść w życie już w przyszłym roku, może być ciężko zrealizować to zamierzenie. Dyskutowali nad tym także radni, którzy chcieliby powrotu neonu. Nie mogą nam jednak zaproponować wsparcia finansowego, ale i tak będziemy się starać, by w najbliższych latach neon wrócił na swoje miejsce.