Wywiad Zastępcy prezesa Zarządu KZRSS „Społem" dla „Tęczy Polskiej"
W majowym numerze Magazynu Krajowej Rady Spółdzielczej „Tęcza Polska" opublikowano wywiad z Ryszardem Jaśkowskim – zastępcą prezesa Zarządu Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Spożywców „Społem" i prezesem Zarządu Krajowej Platformy Handlowej Społem, zatytułowany : „Przebudzenie niedźwiedzia". Wywiad przeprowadził redaktor Jan Mazur. Oto jego treść.
Niedawno powiedział pan, że „Społem" przypomina śpiącego niedźwiedzia, który właśnie się przebudza. Co ten niedźwiedź może pokazać, kiedy się przebudzi?
– „Społem" to dzisiaj największa w Polsce organizacja handlowa, licząca grubo ponad 4 tysiące sklepów, a sentencja o niedźwiedziu ,to cytat jednego z producentów, który współpracuje z KPH.
Z tego wynika, ze gdyby udało się połączyć te sklepy w spójną sieć to „Społem" pobiłoby na głowę konkurencję?
– To nie do końca tak, ponieważ każda spółdzielnia jest w pełni samodzielnym przedsiębiorstwem i Krajowy Związek nie może nic narzucić. To zapisano w słynnej specustawie. Możemy co najwyżej doradzać i organizować wspólne zakupy.
Ta samodzielność to siła, czy słabość spółdzielni?
– Moim zdaniem to słabość. Sieci działają lepiej i sprawniej bo mają wspólne cele oraz podporządkowane im zarządzanie, reklamę i działania promocyjne, a także wspólne źródła zakupów. Wprawdzie, jak mówią, małe jest piękne to jednak duży może na rynku zwojować więcej. To że spółdzielnie działają na rynku samodzielnie jest ich słabością. Chociaż, co jest zrozumiałe, spółdzielnie cenią sobie tę samodzielność i bronią jej. Dlatego tworząc Krajową Platformę Handlową „Społem" staramy się to uszanować.
Ta świadomość, że w jedności siła, że Społem znaczy razem, jest od dawna powszechna wśród spółdzielców. Dlaczego więc tak trudno o połączenie wysiłków? Dlaczego tak trudno dogadać się?
– Częściowo wynika to z przekory i z przekonania , że samodzielność, po latach jej ograniczania, jest wartością szczególnie cenną. Wprawdzie nasz Związek integruje środowisko społemowskie, ale to za mało. Od lat zdajemy sobie sprawę, że potrzebna jest przynajmniej wspólna platforma zakupowa. Powstała w 2011 roku Krajowa Platforma Handlowa „Społem" ma właśnie służyć temu celowi. Powszechnie wiadomo, że nadzieje związane z powołaną wcześniej Krajową Agencją Handlową zostały zaprzepaszczone i co najważniejsze stracono cenny czas. Próbujemy teraz to naprawić.
Dlaczego te nadzieje związane z Krajową Agencją Handlową zostały zaprzepaszczone? Skąd pewność, że nowa próba zakończy się sukcesem?
– Krajowa Agencja Handlowa była spółką, która na początku działała dobrze. Kiedy jednak wszedł do niej kapitał zewnętrzny to podjęto próby ograniczania samodzielności spółdzielni poprzez narzucanie im pewnych rozwiązań. Natomiast Krajowa Platforma Handlowa chociaż powstała na podstawie decyzji ostatniego Zjazdu KZR SS „Społem", jest spółką budowaną przez Związek i spółdzielnie , opartą wyłącznie na naszym kapitale. Celem spółki jest budowanie i promocja marki „Społem". Budujemy spółkę na miarę naszych możliwości. Tworzymy bez pośpiechu silną strukturę i już mamy widoczne efekty. Po trzech latach współpracuje z nami 157 spółdzielni i 1600 sklepów, które za pośrednictwem Platformy kupują towary marki własnej „Społem". To potwierdza nasze przewidywania, że Platforma jest potrzebna. Artykuły marki „Społem" zajmują coraz więcej miejsca na półkach spółdzielczych sklepów.
Dlaczego Platforma taką wagę przywiązuje do marki własnej „Społem" i jej promocji?
– Po pierwsze jest to najstarsza marka w Polsce, a po drugie jest to marka popularna i rozpoznawalna. W rankingu „Rzeczpospolitej" uplasowała się na 24 miejscu wśród 330 marek. To świadczy o sile tradycji i o popularności naszej marki. Przypomnę, że pomysłodawcą nazwy „Społem" w roku 1906 był Stefan Żeromski, a pierwszym prezesem „Społem" był Stanisław Wojciechowski, późniejszy Prezydent Rzeczypospolitej. Te piękne karty historii pragniemy wykorzystać w promowaniu naszej marki. Tradycja marki „Społem" to wartość, którą tworzyły pokolenia spółdzielców. Wartość tej marki rośnie z każdym rokiem.
W jaki sposób chcecie utrzymać starych i pozyskiwać nowych klientów?
– Mamy wielu stałych klientów, którzy znają drogę do naszych sklepów. Udaje się to dzięki umiejętnemu łączeniu tradycji z nowoczesnością. Spółdzielnie podjęły ogromny wysiłek, aby zmodernizować swoje sklepy. Dzisiaj większość z nich nie ustępuje wyglądem i wyposażeniem konkurencji. W krajobrazie handlu spółdzielczego pojawiły się sklepy „Lux". Klienci wiedzą, że w naszych sklepach czekają na nich: świeże i smaczne pieczywo, świeży nabiał, mięso i wędliny... Nasze sklepy mają swój charakter, swoją specyfikę która je wyróżnia od konkurencji. Dodam, że samodzielność spółdzielni ma też dobre strony, bo sprawia, że każda z nich wnosi coś nowego do wspólnego spółdzielczego dorobku. Wartością szczególnie cenną naszego handlu jest bliska znajomość klienta. Większość naszych sklepów zlokalizowana jest na osiedlach mieszkaniowych. Można do nich dojść pieszo lub dojechać na rowerze. Ludzie wracają do małych tradycyjnych sklepów. To są sklepy często od dziesięcioleci pod tym samym adresem, sklepy życzliwe dla klientów, którzy dla sprzedawców są starymi znajomymi. Klienci wiedzą, że w tych sklepach czeka na nich miła i kulturalna obsługa. Ten żywy kontakt z klientem to wielka wartość naszego handlu. Tego nam zazdrości konkurencja.
Podkreślacie swoje tradycje i polski charakter. A jak to się wyraża w środowiskach lokalnych, w małych ojczyznach?
– Zawsze wspieraliśmy i wspieramy to co polskie. Działamy w oparciu o polski kapitał. Dlatego bierzemy udział w akcji pod nazwą „590 powodów, aby kupować to co polskie". Wyjaśniam że 590 to początek kodu, który oznacza, że dany towar został wyprodukowany w Polsce, przez polską firmę. Zachęcamy klientów do zakupu polskich towarów, bo są one zdecydowanie lepszej jakości i zdrowsze. W regionach podstawowym źródłem zaopatrzenia w te świeże i dobrej jakości produkty są głównie lokalni producenci. W ten sposób wspieramy rozwój lokalnej przedsiębiorczości, a podatki pozostają w Polsce.
Jest pan zafascynowany spółdzielczością spożywców w Szwajcarii. Jakie są tego powody? Czego możemy nauczyć się od Szwajcarów?
– Właśnie spółdzielcze sklepy sieci „Migros", czy „Coop" promują i sprzedają głównie artykuły wytwarzane w Szwajcarii. 80 procent handlu w tym kraju to handel spółdzielczy, który preferuje produkty krajowe i regionalne. Jeden z najbogatszych krajów na świecie postawił na spółdzielczość. Warto się od nich uczyć tego handlowego patriotyzmu. Mamy bogate patriotyczne tradycje, które powinniśmy wzbogacać i rozwijać. Staramy się to robić.
Co się kryje za słowami „tradycja i nowoczesność"?
– Jesteśmy tradycyjni i tego nie ukrywamy, ale rynek i konkurencja nauczyły nas nowoczesnych rozwiązań. Uczyliśmy się szybko i z powodzeniem przyjęliśmy dobre wzorce, jak chociażby sklepy samoobsługowe. Ale w dalszym ciągu dbamy o tradycyjne sklepy osiedlowe. Ten nasz szacunek dla spółdzielczych wartości i tradycji wyraża się obecnością w życiu społecznym i kulturalnym środowisk lokalnych. Dobrze współpracujemy z samorządami lokalnymi, pomagamy ludziom będącym w potrzebie. Naszą firmową imprezą jest „święto latawca", organizowane przez nasze spółdzielnie często we współpracy z aeroklubami. Tak jest na przykład w Szczecinie i Gliwicach. Tam na niebie pojawiają się latawce z logo „Społem".
A na ziemi pojawiają się kolejne zagrożenia dla spółdzielczości spożywców. Jak społemowcy zareagowali na projekty poselskie, które przewidują ułatwienia przekształcaniu spółdzielni handlowych w spółki kapitałowe?
– Zdajemy sobie sprawę, że jest to kolejna próba likwidacji handlu spółdzielczego, który okazał się skuteczną konkurencją dla sieci zagranicznych. Na początku transformacji wróżono nam krótki żywot. Te proroctwa się nie sprawdziły. Jestem przekonany, że poradzimy sobie z tym kolejnym zagrożeniem. Chociaż niektóre spółdzielnie ulegną pod naciskiem i się przekształcą to zdecydowana większość zachowa swój spółdzielczy charakter i będzie się z powodzeniem rozwijała. Od lat obserwujemy proces rozwoju spółdzielni, otwierania nowych i nowoczesnych placówek handlowych. Gwarancją naszej trwałości są spółdzielcze wartości i zasady. Przecież pracownicy spółdzielni są ich członkami, a więc współwłaścicielami i nie dopuszczą do zagarnięcia swojego majątku. Ta świadomość coraz bardziej się upowszechnia.
Jakie są relację między Krajową Platformą Handlową a regionalnymi agencjami handlowymi „Społem"?
– Te relacje układamy na zasadach współpracy, a nie konkurencji. Mamy podpisane porozumienia handlowe. Markę „Społem" promujemy wspólnie, a czuwa nad tym Krajowy Związek.
Niektóre spółdzielnie „Społem" tworzą wspólne platformy zakupowe z gminnymi spółdzielniami „Samopomoc Chłopska". Jakie są możliwości rozwijania tej współpracy?
– Spółdzielnie „Społem" w Katowicach, Bytomiu, Gliwicach, Zawierciu, Dąbrowie Górniczej, Siemianowicach Śląskich, Raciborzu, Mikołowie utworzyły z Małopolską Spółdzielnią Handlową „Wizan" grupę, która przyjęła nazwę Platforma Zakupowa „Południe". Łącznie jest to około 150 sklepów. Jest to pierwsza w historii platforma zakupowa łącząca spółdzielnie spożywców „Społem" z gminnymi spółdzielniami „Samopomoc Chłopska", bo taki jest rodowód „Wizanu". Jesteśmy gotowi nawiązywać i rozwijać taką współpracę w innych regionach, a już kilka Spółdzielni „ SCH" kupuje towary naszej marki własnej. Spotkaliśmy się z życzliwym poparciem Andrzeja Anulewicza, prezesa zarządu Krajowego Związku Rewizyjnego „Samopomocy Chłopskiej". Gdyby udało się stworzyć taką wspólną platformę w skali kraju to byłaby dopiera siła. Dodam, że naszą markę można spotkać również w sklepach prywatnych. Początkowo byłem zaskoczony, ale doszedłem do wniosku, jeśli sklepy prywatne, a są to często dawne sklepy Społem, chcą kupować i promować markę „Społem", co świadczy o jej sile.
Jak promujecie Krajową Platformę Handlową i markę „Społem"?
– Nasze możliwości są ograniczone ze względu na koszty. Docieramy do klientów głównie poprzez gazety reklamowe wydawane przez spółdzielnie oraz bilbordy będące własnością Spółdzielni. Ale planujemy mocniejsze uderzenie w skali ogólnopolskiej poprzez Polskie Radio i Internet. Mam nadzieję, że spółdzielnie solidarnie sfinansują to przedsięwzięcie. Platforma zatrudnia zaledwie cztery osoby. Nauczeni doświadczeniem KAH nie stworzyliśmy rozbudowanej struktury biurokratycznej. Najlepiej uczyć się na cudzych błędach.
Czy jest powód do optymizmu?
– Dzisiaj można powiedzieć, że spółdzielnie pomysł zaakceptowały. Już blisko połowa spółdzielni współpracuje z Krajową Platformą Handlową i coraz mniej podchodzi z rezerwą do naszego pomysłu. Dlatego mamy powody do optymizmu. Społemowski niedźwiedź się przebudza i pokazuje na co go stać. Gdybyśmy mieli jeszcze takie możliwości kapitałowe jak zagraniczna konkurencja i równe szanse rozwoju to byłbym spokojny o los naszego rodzimego Handlu!
Dziękuje za rozmowę.