krs coop facebook
Serwis Informacyjny Społem

aaa
Kolejna Konferencja „SPOŁEM 2024" już za nami!
aaa
SYSTEM KAUCYJNY - PRAKTYCZNE WSKAZÓWKI DOTYCZĄCE WDRAŻANIA NOWYCH PRZEPISÓW
Zapraszamy na spotkanie z ekspertem!
aaa
Nowo wyremontowany sklep „Społem" Powszechnej Spółdzielni Spożywców w Białej Podlaskiej
aaa
Pierwsze posiedzenie zgromadzenia ogólnego KRS
Wzięło w nim udział 99 ze 102 delegatów wybranych na VII Kongresie. Zgromadzenie wybrało Zarząd Krajowej Rady Spółdzielczej, Prezydium Zgromadzenia...
aaa
W dniach 22-23 stycznia 2024 r. obradował VII Kongres Spółdzielczości, który jest najwyższym organem samorządu spółdzielczego w Polsce.
Copyright by KZRSS "Społem"

Wywiad Wiceprezesa Zarządu KZRSS „Społem" dla Miesięcznika Spółdzielczego „Tęcza Polska"

Kategoria: SERWIS INFORMACYJNY SPOŁEM NR II/2016 Opublikowano: poniedziałek, 11, kwiecień 2016

W marcowym numerze Miesięcznika Spółdzielczego „Tęcza Polska", w dziale „Rozmowa Tęczy Polskiej", opublikowano wywiad redaktor Klementyny Zygarowskiej z wiceprezesem Zarządu Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Spożywców „Społem" Ryszardem Jaśkowkim na temat nowego podatku od sprzedaży detalicznej.

Poniżej prezentujemy treść tego wywiadu.
Podatek od sprzedaży detalicznej miał nie tylko zasilić budżet państwa. W zamyśle był również wymierzony w zagraniczne sieci handlowe, za pośrednictwem których wypływają z Polski miliardy euro. Czy to zły pomysł?
– Złe było wykonanie, gdyż pierwsze przedstawione nam propozycje okazały się strzałem w polskich przedsiębiorców. Pomysł wprowadzenia takiego podatku pojawił się już we wrześniu ubiegłego roku. Środowiska związane z handlem detalicznym nie bardzo wiedziały, co szykuje rząd i przyznam, że propozycja opodatkowania sklepów od 250 m² powierzchni była dla nas wszystkich szokiem. Niezadowolenie wzbierało i na tej fali w grudniu ubr., przy Zespole Parlamentarnym ds. Wsparcia Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego, którym kieruje poseł Adam Abramowicz, postanowiliśmy powołać Zespół Roboczy pod umowną nazwą Polskie Sieci. Przewodnictwo nad nim powierzono właśnie mnie.
Chyba pierwszy raz konkurujące na co dzień ze sobą firmy handlowe zaczęły współpracować...
– Rzeczywiście, w skład Zespołu weszło 18 przedstawicieli sieci prowadzących handel detaliczny – wśród nich choćby „Topaz", „Lewiatan", „Carlos" czy Polska Izba Paliw Płynnych. Szybko staliśmy się nieformalnym reprezentantem ponad 50 polskich sieci handlowych, również tych dużych i znanych jak np. Społem, Polomarket, Piotr i Paweł, Alma czy Marcpol i TOP-Market. 8 stycznia br., podczas spotkania w Kancelarii Premiera, przedstawiliśmy pani premier Beacie Szydło nasze stanowisko w sprawie podatku. Dopiero wzajemne zbliżenie w trakcie tego typu spotkań, poznanie się i wymiana informacji sprawiły, że rząd skorygował swoje zapatrywania na polski handel. Okazało się, że nasze potrzeby i problemy są zupełnie inne, niż zakładali politycy – należało je tylko rzeczowo wyartykułować. Od stycznia przekazaliśmy na ręce pani premier oraz osób zaangażowanych w prace nad projektem ustawy trzy stanowiska. Chodzi nam głównie o to, by nowa ustawa zagwarantowała polskim kupcom należną im pozycję i obroniła ich przed agresywną konkurencją zagranicznego handlu, który od 20 lat robi w naszym kraju co chce, bez żadnych ograniczeń.
Jakie to były propozycje i czy zostały wzięte pod uwagę?
– Od początku proponowaliśmy wprowadzenie siedmiostopniowego progresywnego podatku obrotowego od sprzedaży, który wyrównywałby nasze szanse. Przedsiębiorstwa o rocznych przychodach netto od 0 do 18 mln zł byłyby z podatku zwolnione, a te, które uzyskują przychód roczny netto w przedziale 18-240 mln zł, płaciłyby zaledwie 0,1 proc. podatku od nadwyżki przychodów. W tej grupie mieści się zdecydowana większość spółdzielni, więc gdyby rząd przyjął nasz pomysł, nie czulibyśmy się zagrożeni. Jednak pod wpływem Komisji Europejskiej rząd wypowiedział się przeciwko temu rozwiązaniu.
Dlaczego Unii to się nie spodobało?
– Podobny podatek progresywny wprowadzili u siebie Węgrzy, jednak Komisja Europejska zakwestionowała ich ustawę jako błędną. Przykro o tym mówić, ale jakimś dziwnym trafem głos Unii Europejskiej pokrywa się z głosem wielkich zachodnich sieci handlowych skupionych w POHiD, które wcale nie są zainteresowane wyrównywaniem szans. Chcą nadal dominować na polskim rynku i wykańczać konkurencję. Przypomnę, że co roku znika z rynku ok. 3 do 4 tys. polskich sklepów, a powstają w to miejsce kolejne zagraniczne dyskonty. Najgorsze jest to, że umiejętną reklamą zdołali wpoić większości naszego społeczeństwa przekonanie, że to polskie sieci, a towar w nich sprzedawany pochodzi od polskich producentów.
Nasza propozycja została więc odrzucona i w obecnej, trzeciej już wersji projektu, z 2 lutego br., podatek zapłaciłyby firmy osiągające przychód już powyżej 18 mln. To zresztą spowodowało dość znaczne protesty społeczne, bo 11 lutego pod sejmem protestowało ok. 7 tys. polskich handlowców. W akcję protestacyjną włączyło się również ponad 80 naszych spółdzielni. W tym miejscu wszystkim chciałbym bardzo serdecznie podziękować za aktywność i wsparcie.
W rządowym projekcie pojawiły się też kontrowersje związane z franszyzą. Czyżby rząd pomylił spółdzielnię z siecią franszyzową?
– W drugiej propozycji ustawodawca dość nieudolnie zdefiniował pojęcia związane z korzystaniem z marki handlowej. Na szczęście, 29 stycznia br. w Sejmie, podczas spotkania Zespołu Parlamentarnego z udziałem Wiceministra Finansów Stanisława Kowalczyka i jego doradców, udało mi się wyjaśnić że „Społem" nie jest siecią franszyzową. To, swoją drogą, nawet zabawne, że szacowne grono posłów potraktowało w ten sposób najstarszą polską markę handlową – znak „Społem" istniejący od 110 lat. Śmieję się, że uratował nas minister Kowalczyk, który przyznał, że od dziesięcioleci robi zakupy w „Społem" i zdążył się zorientować, że każda spółdzielnia spożywców działa osobno, choć pod wspólnym logo. Koniec końców, w rozdziale 2 projektu ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej z 2 lutego br. pojawił się zapis, że: sieci handlowej nie tworzą spółdzielnie działające na podstawie Ustawy Prawo spółdzielcze, które są zrzeszone w związku rewizyjnym i korzystają z jednej marki handlowej. Z tego zapisu przy okazji skorzystały również gminne spółdzielnie. Natomiast inne sieci handlowe, np. Lewiatan, który stanowi także luźną grupę sklepów pod wspólnym logo, dopiero czekają na analogiczne rozwiązania.
Czym właściwie jest franszyza?
– Do tej pory brakuje w Polsce dobrej definicji franszyzy i mam podejrzenie, że rząd nie przedstawił nam kolejnego projektu ustawy właśnie z tego powodu. Funkcjonuje jedynie rozróżnienie na franszyzę miękką – w której podmioty nie są powiązane kapitałowo i nie muszą nabywać towarów u jednego źródła – oraz franszyzę twardą, w której franszyzobiorca nie ma żadnych możliwości zawierania umów z innymi dostawcami. „Społem", korzystające ze wspólnego logo i przeprowadzające wspólne akcje promocyjne, zostało więc potraktowane jako franszyza miękka.
A spółdzielnie spożywców, które zdecydowały się na działalność pod szyldem Gama?
– W dalszym ciągu pozostają sklepami spółdzielczymi i jest to jak najbardziej franszyza miękka. Natomiast te spółdzielnie, które oddały swoje placówki Delikatesom Centrum lub Carrefourowi, mogą zostać potraktowane jako sieciówki i zapłacić wspólny podatek.
Kolejna, trzecia już propozycja projektu ustawy o podatku od handlu detalicznego została skrytykowana również przez media, jako próba ograniczenia handlu w niedzielę. Co na to Społem?
– Sprawę handlu w niedzielę podjęliśmy już w listopadzie ubr. VI Zjazd Delegatów KZRSS „Społem" jednogłośnie przyjął stanowisko o poparciu zakazu handlu w niedzielę. Problem ten został mocno wyartykułowany 8 marca br. na konferencji zorganizowanej przez „handlową" Solidarność. Wzięło w niej udział ponad 300 osób, a przedstawiciele niemal wszystkich polskich sieci wyraźnie opowiedzieli się za wprowadzeniem zakazu handlu w niedzielę. Myślę, że taka deklaracja była miłym akcentem w Międzynarodowym Dniu Kobiet, gdyż wiadomo że 80 proc. pracowników handlu to kobiety, których wielogodzinna praca w dyskontach nosi dziś znamiona wyzysku. Dla „Społem" handel w niedziele od zawsze był nieekonomiczny i otwieraliśmy sklepy tylko dlatego, że robiła to konkurencja. W europejskim, cywilizowanym kraju, który szczyci się swoimi wartościami, powinien obowiązywać choć jeden dzień odpoczynku.
Mówi się, że zamknięcie sklepów w niedzielę spowoduje załamanie gospodarki i wzrost bezrobocia...
– Takie opinie forsuje m.in. Konfederacja pracodawców Lewiatan oraz Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji skupiająca największe, zagraniczne sieci handlowe. Jednak o tym, że tak się nie stanie, świadczy przykład Węgier, które ograniczyły handel w niedzielę i okazało się, że ma to nawet pozytywne skutki dla właścicieli sklepów. Obecny na sejmowej konferencji przedstawiciel węgierskich związków zawodowych opowiedział, że po roku funkcjonowania tej ustawy żadnych masowych zwolnień w handlu nie było, a klienci szybko przyzwyczaili się do nowych rozporządzeń i zaczęli robić zakupy w inne dni. Spowodowało to nawet minimalny wzrost obrotów. „Społem" zdecydowanie nie chce handlu w niedzielę i wspieramy inicjatywę opracowania obywatelskiego projektu ustawy o wprowadzeniu ograniczeń w tym zakresie. W najbliższych tygodniach ukonstytuuje się komitet, który zajmie się zbiórką podpisów i po uzyskaniu wymaganej liczby – 100 tys. podpisów projekt zostanie skierowany do laski marszałkowskiej.
Kto jest inicjatorem tego projektu?
– Sami zainteresowani – środowiska kupieckie, które naprawdę nie upierają się że handel to dziedzina życia, która musi funkcjonować również w niedzielę. Na odwrót –powinniśmy zmierzać w stronę wartości od lat szanowanych w starych krajach unijnych. Niedziela jest tam dniem odpoczynku. W Niemczech sklepy w niedzielę są zamknięte, ale Niemcy chcą handlować w niedzielę u nas. To nie fair wobec tysięcy pracowników sieci handlowych. Liczymy na to, że pomysł ten poprą również klienci, bo nie ukrywam, że podpisy popierające tę inicjatywę będą zbierane w sklepach. Mam nadzieję, że w tę akcję zaangażują się prezesi Gminnych Spółdzielni.
Czy nie wystarczy zapis w przygotowywanej ustawie o podatku od sprzedaży detalicznej?
– Przypuszczam, że zapis trzeciej wersji projektu, wprowadzający 1,9 proc. podatek od handlu w niedzielę, jest właśnie przymiarką rządu do wprowadzenia całkowitego zakazu. Sądzę jednak, że sprawa ta wymaga osobnego, szczegółowego uregulowania.
Czy ma Pan jakieś informacje na temat nowej, czwartej już wersji ustawy?
– Niestety, cały czas na nią czekamy, choć zgodnie z informacją Ministerstwa Finansów propozycja ta miała być przedstawiona już w połowie lutego br. Mam nadzieję, że rząd wykorzysta ten okres na przygotowanie naprawdę dobrego projektu. Czy władza wyciągnie wnioski z naszych propozycji? Trudno powiedzieć, bo pewne założenia do tego projektu, które już znamy, budzą nasz niepokój. Wiadomo m.in., że podatkiem nie będą objęte sieci handlowe które nie przekraczają 200 mln obrotu. Sieci o wartości obrotu powyżej 200 mln byłyby objęte, bez wyjątku, podatkiem liniowym 0,9 proc. Nie do końca to nam się podoba, bo podatek uderzyłby wówczas w najlepszych – a więc takie polskie sieci handlowe jak „Alma" lub „Polomarket". Lokalne spółdzielnie spożywców nie powinny na tym stracić, choć PSS Białystok może poczuć się zagrożonym, gdyż osiąga obroty w detalu powyżej 200 mln zł. Trudno dziś wyrokować, jaki kształt przyjmie nowa ustawa. Mogę jednak podzielić się jeszcze jedną ciekawą obserwacją – zamieszanie wokół podatku paradoksalnie wyszło na dobre polskim handlowcom, w tym spółdzielniom spożywców. Zagrożenie obudziło uśpiony potencjał wielu działaczy spółdzielczych. Prezesi, którzy dotąd nie wychylali się zza swoich biurek zaczęli pisać protesty, udzielać wywiadów w centralnej i lokalnej prasie. Dotarli do posłów w ich biurach terenowych aby przekonywać ich do swych racji. „Społem" pokazało się w mediach w zupełnie nowym świetle – jako najstarsza marka handlowa, prawdziwie polska, a przy tym aktywnie związana z ludźmi.
Dziękuję za rozmowę.