krs coop facebook
Serwis Informacyjny Społem

aaa
Młode Spółdzielnie konsumenckie w Europie
Organizacja Euro Coop wspiera działania oraz rozwój spółdzielni w Europie.
aaa
Posiedzenie Zarządu Euro Coop
Z ramienia KZRSS w spotkaniu brali udział Prezes Zarządu Ryszard Jaśkowski będący członkiem Zarządu Euro Coop oraz Agnieszka Wroniewicz Dyrektor...
aaa
Kolejna konferencja Społem już za nami!
Copyright by KZRSS "Społem"

Wywiad Prezesa Zarządu "Społem" Lubelskiej Spółdzielni Spożywców dla "Społemowca Warszawskiego"

Kategoria: SERWIS INFORMACYJNY SPOŁEM NR I/2013 Opublikowano: piątek, 18, styczeń 2013

W "Społemowcu Warszawskim" nr 1, ze stycznia br., na stronie tytułowej, ukazał się wywiad z Mieczysławem Zapałem – prezesem Zarządu "Społem" Lubelskiej Spółdzielni Spożywców w Lublinie, która w tym miesiącu będzie obchodziła jubileusz 100-lecia istnienia. Wywiad, zatytułowany: "Lubiana – Sprawdzona – Solidna", przeprowadził redaktor Jarosław Żukowicz.

Oto treść tego wywiadu.

– "Społem" Lubelskiej Spółdzielni Spożywców w styczniu stuknie setna rocznica istnienia. Zacznijmy więc od pytania o kondycję szacownej Jubilatki?

– Skromnie rzecz ujmując, jest… nie najgorzej. Do interesu nie dokładamy, finanse zdrowe, każdy kolejny rok zamykamy wynikiem dodatnim, pomnażamy majątek. Bez fałszywej skromności możemy też pochwalić się pierwszym miejscem w Lublinie jeśli idzie o ilość sklepów. 38 naszych placówek handlowych, plus 4 piekarnie i cukiernia, zatrudniające ponad 450 osób, stawiają nas w rzędzie poważnie liczących się firm na lubelskim rynku biznesowym.

– Co na to konkurencja?

– Ten temat, oczywiście, spędza sen z oczu. Na szczęście warunki są jasne – co miało powstać z sieciowych marketów już powstało, wiemy więc czym dysponują i z czym wychodzą na rynek. I na to trzeba znaleźć sposób. Diabeł tkwi w szczegółach, choć nie takie one znów małe. Nasza broń to jakość towaru i obsługi. Ale także wygoda, gdyż zawsze jesteśmy pod ręką. Może grają tu też pewną rolę sentymenty bo przecież obsługiwaliśmy i obsługujemy całe pokolenia. Nie bez kozery skrót LSS od nazwy Lubelska Spółdzielnia Spożywców rozwijamy też jako Lubiana – Sprawdzona – Solidna.

– Zatem tradycja zobowiązuje.

– Odpowiem nie wprost, zaczynając od tego, że spółdzielczość to przede wszystkim idea służby dla społeczeństwa. I to jest ta sól ziemi. Pracujemy dla zysku – jasne, lecz równocześnie stanowimy pewną wspólnotę wyrosłą właśnie na tej tradycji. Naszych dwa i pół tysiąca członków wiążą z sobą nie tylko wypłaty dywidendy czy karty rabatowe ale przede wszystkim wiele wspólnie realizowanych inicjatyw. To spotkania, wyjazdy turystyczne, ale też udział w przedsięwzięciach na rzecz miasta. Wspieramy projekty organizacji społecznych, klubów sportowych, szkół, uczestniczymy w imprezach kulturalnych. Tu znów muszę się pochwalić, że na przykład na dorocznym święcie chleba dorocznie zbieramy nagrody za nasze produkty. I jeszcze raz wrócimy do tradycji – nasze pieczywo robimy na tradycyjnych recepturach. To po prostu musi smakować i – co widać po sprzedaży – smakuje.

Co zaś do zobowiązań – myślę że potrafimy im sprostać. Zamiast zapewnień dowody, choćby takie jak te najświeższe czyli Lubelski Orzeł Biznesu za całokształt działalności czy Dyplom Polskiego Producenta Żywności certyfikowany przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

– Czy praca u was przyciąga młodych?

– U nas pracuje się długo, nie ma szybkiej rotacji. Ale w ostatnich latach przybyło młodych. Oni się sprawdzają. Swego czasu urząd pracy przysłał mi 14 praktykantów. Przypadliśmy sobie do gustu. Wszyscy zostali. A swoją drogą rynek pracy w Lublinie to trudny temat. My ludzi nie rozpieszczamy płacowo, dajemy jednak stabilność, fundusz socjalny i chyba dość sympatyczną atmosferę pracy czyli, że powtórzę, to wszystko co ma swoje źródło w założeniach spółdzielczości.

– Jak idą przygotowania do jubileuszu?

– Jak wszystko u nas – spokojnie i planowo. Na pewno cenną, zapewne także dla historyków, rzeczą będzie specjalne wydawnictwo – dobrze udokumentowana i bogato ilustrowana kronika "100 lat Lubelskiej Spółdzielni Spożywców". O izbie pamięci nie wspominam – mamy ją od dawna. Oczywiście liczymy na zawsze pełnych werwy naszych seniorów. Ta "dojrzała młodzież" spotykająca się aktywnie co dwa tygodnie i corocznie wyruszająca na wojaże po Polsce na majówkę seniorów to przecież żywa tradycja. Mówię tu też o sobie. Do niedawna jeszcze byłem honorowym członkiem klubu seniora. Teraz dorosłem wiekowo do roli członka rzeczywistego.

– Czego życzyć dostojnej Stulatce u progu drugiego stulecia?

– Nie zapominajmy, że ta stulatka jest całkiem żwawa i nowoczesna. Jako pierwsi w Lublinie wprowadziliśmy zakupy internetowe. Mało kto dziś o tym pamięta, że w tej formule sprzedaży byliśmy tu prekursorami. A co ciekawe – od razu chwyciło. Szły nawet zamówienia z Ameryki od Polonusów dla tutaj mieszkających rodzin. Czy muszę wobec tego dodawać, że od dawna mamy wszystko skomputeryzowane – i biuro, i placówki handlowe. Ani nam się też śni spoczynek na jubileuszowych laurach. Planujemy dwa duże zadania inwestycyjne związane z modernizacją, a może i budową nowych obiektów w miejsce już istniejących. Na pewno więc przydałyby się dodatkowe środki na rozwój i modernizację majątku trwałego. Ale tu spokojnie, kredytów brać nie lubimy wychodząc z zasady, że tak krawiec kraje jak materii mu staje. A co do życzeń – jedno skromne – by nam w naszej spółdzielczej pracy nie przeszkadzano. Bo z resztą damy sobie radę. Chęci do pracy nam nie brak, potrafimy robić to co robimy no i mamy w końcu nie byle jakie doświadczenie.

W "Społemowcu Warszawskim" nr 1, ze stycznia br., na stronie tytułowej, ukazał się wywiad z Mieczysławem Zapałem – prezesem Zarządu "Społem" Lubelskiej Spółdzielni Spożywców w Lublinie, która w tym miesiącu będzie obchodziła jubileusz 100-lecia istnienia. Wywiad, zatytułowany: "Lubiana – Sprawdzona – Solidna", przeprowadził redaktor Jarosław Żukowicz.

Oto treść tego wywiadu.

– "Społem" Lubelskiej Spółdzielni Spożywców w styczniu stuknie setna rocznica istnienia. Zacznijmy więc od pytania o kondycję szacownej Jubilatki?

– Skromnie rzecz ujmując, jest… nie najgorzej. Do interesu nie dokładamy, finanse zdrowe, każdy kolejny rok zamykamy wynikiem dodatnim, pomnażamy majątek. Bez fałszywej skromności możemy też pochwalić się pierwszym miejscem w Lublinie jeśli idzie o ilość sklepów. 38 naszych placówek handlowych, plus 4 piekarnie i cukiernia, zatrudniające ponad 450 osób, stawiają nas w rzędzie poważnie liczących się firm na lubelskim rynku biznesowym.

– Co na to konkurencja?

– Ten temat, oczywiście, spędza sen z oczu. Na szczęście warunki są jasne – co miało powstać z sieciowych marketów już powstało, wiemy więc czym dysponują i z czym wychodzą na rynek. I na to trzeba znaleźć sposób. Diabeł tkwi w szczegółach, choć nie takie one znów małe. Nasza broń to jakość towaru i obsługi. Ale także wygoda, gdyż zawsze jesteśmy pod ręką. Może grają tu też pewną rolę sentymenty bo przecież obsługiwaliśmy i obsługujemy całe pokolenia. Nie bez kozery skrót LSS od nazwy Lubelska Spółdzielnia Spożywców rozwijamy też jako Lubiana – Sprawdzona – Solidna.

– Zatem tradycja zobowiązuje.

– Odpowiem nie wprost, zaczynając od tego, że spółdzielczość to przede wszystkim idea służby dla społeczeństwa. I to jest ta sól ziemi. Pracujemy dla zysku – jasne, lecz równocześnie stanowimy pewną wspólnotę wyrosłą właśnie na tej tradycji. Naszych dwa i pół tysiąca członków wiążą z sobą nie tylko wypłaty dywidendy czy karty rabatowe ale przede wszystkim wiele wspólnie realizowanych inicjatyw. To spotkania, wyjazdy turystyczne, ale też udział w przedsięwzięciach na rzecz miasta. Wspieramy projekty organizacji społecznych, klubów sportowych, szkół, uczestniczymy w imprezach kulturalnych. Tu znów muszę się pochwalić, że na przykład na dorocznym święcie chleba dorocznie zbieramy nagrody za nasze produkty. I jeszcze raz wrócimy do tradycji – nasze pieczywo robimy na tradycyjnych recepturach. To po prostu musi smakować i – co widać po sprzedaży – smakuje.

Co zaś do zobowiązań – myślę że potrafimy im sprostać. Zamiast zapewnień dowody, choćby takie jak te najświeższe czyli Lubelski Orzeł Biznesu za całokształt działalności czy Dyplom Polskiego Producenta Żywności certyfikowany przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

– Czy praca u was przyciąga młodych?

– U nas pracuje się długo, nie ma szybkiej rotacji. Ale w ostatnich latach przybyło młodych. Oni się sprawdzają. Swego czasu urząd pracy przysłał mi 14 praktykantów. Przypadliśmy sobie do gustu. Wszyscy zostali. A swoją drogą rynek pracy w Lublinie to trudny temat. My ludzi nie rozpieszczamy płacowo, dajemy jednak stabilność, fundusz socjalny i chyba dość sympatyczną atmosferę pracy czyli, że powtórzę, to wszystko co ma swoje źródło w założeniach spółdzielczości.

– Jak idą przygotowania do jubileuszu?

– Jak wszystko u nas – spokojnie i planowo. Na pewno cenną, zapewne także dla historyków, rzeczą będzie specjalne wydawnictwo – dobrze udokumentowana i bogato ilustrowana kronika "100 lat Lubelskiej Spółdzielni Spożywców". O izbie pamięci nie wspominam – mamy ją od dawna. Oczywiście liczymy na zawsze pełnych werwy naszych seniorów. Ta "dojrzała młodzież" spotykająca się aktywnie co dwa tygodnie i corocznie wyruszająca na wojaże po Polsce na majówkę seniorów to przecież żywa tradycja. Mówię tu też o sobie. Do niedawna jeszcze byłem honorowym członkiem klubu seniora. Teraz dorosłem wiekowo do roli członka rzeczywistego.

– Czego życzyć dostojnej Stulatce u progu drugiego stulecia?

– Nie zapominajmy, że ta stulatka jest całkiem żwawa i nowoczesna. Jako pierwsi w Lublinie wprowadziliśmy zakupy internetowe. Mało kto dziś o tym pamięta, że w tej formule sprzedaży byliśmy tu prekursorami. A co ciekawe – od razu chwyciło. Szły nawet zamówienia z Ameryki od Polonusów dla tutaj mieszkających rodzin. Czy muszę wobec tego dodawać, że od dawna mamy wszystko skomputeryzowane – i biuro, i placówki handlowe. Ani nam się też śni spoczynek na jubileuszowych laurach. Planujemy dwa duże zadania inwestycyjne związane z modernizacją, a może i budową nowych obiektów w miejsce już istniejących. Na pewno więc przydałyby się dodatkowe środki na rozwój i modernizację majątku trwałego. Ale tu spokojnie, kredytów brać nie lubimy wychodząc z zasady, że tak krawiec kraje jak materii mu staje. A co do życzeń – jedno skromne – by nam w naszej spółdzielczej pracy nie przeszkadzano. Bo z resztą damy sobie radę. Chęci do pracy nam nie brak, potrafimy robić to co robimy no i mamy w końcu nie byle jakie doświadczenie.