Będzie pomoc dla nowohuckich barów mlecznych, którym grozi zamknięcie
Radni przyjęli na ostatniej sesji projekt uchwały w sprawie stworzenia specjalnego programu wsparcia dla krakowskich barów mlecznych, które znalazły się w poważnych tarapatach. - Teraz jej realizacja należy do Jacka Majchrowskiego. Mam nadzieję, że program powstanie jak najszybciej - mówi przewodniczący klubu "Kraków dla Mieszkańców" Łukasz Gibała. Chodzi o pomoc w formie np. dotacji czy bezzwrotnych pożyczek, które miałyby zostać sfinansowane z miejskiego budżetu.
O trudnej sytuacji krakowskich barów mlecznych - konkretnie tych w Nowej Hucie – wielokrotnie pisały krakowskie gazety. Zaczęło się od alarmu, jaki w mediach społecznościowych wszczął z początkiem stycznia Janusz Piechociński, były minister gospodarki. Przekazał wówczas niepokojącą informację, że czterem nowohuckim barom prowadzonym przez PSS „Społem" grozi zamknięcie. Powodem ma być bardzo niska (w stosunku do wysokiej, 8-procentowej inflacji) dotacja rządowa na poziomie tylko 0,5 proc. Urszula Waligóra, Prezes Powszechnej Spółdzielni Spożywców "Społem" w Nowej Hucie, przyznawała w rozmowach, że bary mleczne już w ubiegłym roku miały straty. - Teraz, kiedy energia elektryczna oraz gaz podrożeją, utrzymanie cen na obecnym poziomie spowoduje, że mimo wielu klientów, działalność barów mlecznych będzie przynosiła coraz większe straty - nie ukrywała Urszula Waligóra. Z pomocą pospieszyli radni. Przyjęli projekt uchwały, w którym zobowiązali prezydenta Krakowa do podjęcia wszelkich możliwych działań, zmierzających do poprawy sytuacji barów mlecznych. Chodzi o przygotowanie przez władze miasta programu wsparcia finansowego dla tego typu lokali, którego koszty miałyby zostać pokryte z pieniędzy budżetu gminy. W uzasadnieniu radni zwrócili uwagę, że bary mleczne pełnią ważną misję społeczną. "Zapewniają osobom najuboższym, seniorom, dzieciom w wieku szkolnym i studentom możliwość zakupu ciepłego posiłku. Dla wielu klientów obiad w barze mlecznym to często jedyny ciepły posiłek w ciągu dnia. Podobnie jak większość krakowskich przedsiębiorców, również podmioty prowadzące bary mleczne zostały dotknięte skutkami rekordowej inflacji, a także rosnącymi kosztami praktycznie wszystkich towarów i usług. W ogromnym stopniu dotyczy to cen mediów i produktów spożywczych, kluczowych w prowadzeniu tego rodzaju działalności" - przekonują. Wobec tak gwałtownego wzrostu opłat krakowskie bary mleczne są dziś o krok od bankructwa. - Wyższych kosztów nie rekompensuje dotacja rządowa - w tym roku wzrosła ona jedynie o 0,5 proc., czyli o ponad piętnaście razy mniej niż wskaźnik inflacji - zauważyli radni "Krakowa dla Mieszkańców". Co ważne, bary mleczne nie są działalnością dochodową. - Nie mają przestrzeni, by ciąć koszty lub na czymś zaoszczędzić. Już wcześniej liczyło się dla nich każde dodatkowe finansowanie, które pozwalało oferować potrawy dobrej jakości w jak najniższej cenie. Niestety w obecnej sytuacji istnieje ogromne zagrożenie, że duża część barów zostanie po prostu zamknięta. Jedynym ratunkiem może być dla nich dodatkowe wsparcie ze strony miasta. Może ono przybrać różną formę, ale z całą pewnością najbardziej skutecznym narzędziem byłoby bezpośrednie wsparcie finansowe tych podmiotów, np. w formie dotacji, bezzwrotnych pożyczek czy dopłat - przekonują w uchwale miejscy radni.